czwartek, 31 marca 2016

Jackson (GOT7) +18


Siedziałam w ławce i przyglądałam się przechodzącym za oknem ludziom z głowami reniferów. Renifery? To jest prawdziwe czy tylko moja chora wyobraźnia sie obudziła? Ale jak to bywa, niestety było to prawdą. Drzwi z sali sie otworzyły, a do środka wszedł jeden człowiek z głową renifera
- helo - Powiedział, ale nie dokończył, bo głową sie mu nie zmieściła w drzwiach i musiał wrzucić wsteczny. - o sory - Po nim wszedł drugi - Szukamy ___. Czy jest może obecna?- wyprostowałam się. Po co ja reniferom? Westchnęłam ciężko i uniosłam ręke do góry
- Tutaj - zawołałam
- O! super. Przepraszam, ale możemy ją na chwilę porwać? - odezwał sie kolega kosmita. Tak, to napewno kosmici, a ja zaraz zostane zabrana na ich statek i powędruje na planetę reniferów. Jestem tego pewna bo moje życie i tak jest już zrąbane więc nie mam co sie martwić. Nauczyciel Pokiwał głową na "tak". Od niechcenia wstałam i Podeszłam do obcych.
- Jackson? - Usłyszałam głos koleżanki z klasy.
- tak to chyba on. A ten drugi to JB? - Wiedziałam o kogo im chodzi. Nienawidziłam ich. Wkurzali mnie szczerze wszyscy idole. Chwalili się jacy to oni lubiani, sławni, utalentowani i bla bla fuj. Weszlismy do jakiegoś ładnie ustrojonego pomieszczenia i w tym czasie zaczęła grać muzyka, a chłopaki zaczęli śpiewać. Przewrociłam oczami. Ustawili mnie naprzeciwko jakiegoś chłopaka też z pluszową głową, ale uwaga bo tym razem był to miś. Chłopaki już bez "głów" ściągnęli osobie przede mna również "głowę". Moim oczom ukazał sie mój najlepszy przyjaciel razem z bukietem kwiatów. Piosenka sie skończyła.
- ___. Lubie cie. Proszę zostań moją dziewczyną. - nie wiedziałam co powiedzieć. Kochałam go jak brata, ale nie w "ten" sposób.
- Jaesung... Jesteś moim przyjcielem. Kocham cie, ale jesteś dla mnie tylko i wyłącznie jak członek rodziny, jak młodszy brat... Nie czuję do ciebie nic więcej. Przepraszam. - schyliłam głowę.
- Rozumiem. Nie masz za co przepraszać. Tylko nie kończmy z naszą przyjaźnią, ok? - spojrzałam na niego.
- nie mam takiego zamiaru. - przytuliłam chłopaka.
- oooooooo... Jak słodko, ale jednocześnie było to takie smutne i złe. - odezwał sie Wang. Popatrzeliśmy na niego, po czym na siebie i wyszliśmy z tamtąd.

Po lekcjach, gdy wracałam do domu, pojechał wielki czarny samochód z którego głowę wystawił nie kto inny jak chłopak z Got7.
- O patrzcie! To ta dziewczyna która dała kosza przyjacielowi. Nie ładnie się zachowałaś, wiesz? - Westchnęłam cicho. Starałam się zignorować ich i odejść, ale uniemożliwili mi to. Zaczeli powoli jechać za mną cały czas coś do mnie gadają.
- Gdzie ty sie tak śpieszysz? Nie chcesz z nami pogadać? Inna dziewczyna na twoim miejscu krzyczałaby z radości że ją zagadujemy, ale ty jesteś inna - odezwał sie Jackson. - Wiesz... Fajna jesteś. Umów sie ze mną.
- HAHAHA... Ty sobie chyba żartujesz - zasmialam sie. Podeszłam bliżej samochodu - Wiesz czego nie lubie bardziej od sławnych ludzi? Osób, które myślą że mogą mieć wszystko tylko dlatego ze dobrze wyglądają i mają pieniądze. To tak nie działa. - Odwróciłam sie i miałam zamiar iść, ale musiałam coś jeszcze powiedzieć - I to, że dałam mu kosza... Nie wtrącaj sie. - Byłam tak wkurzona. Jak oni mogą takie rzeczy gadać? Eh... Mam nadzieje że już nigdy ich nie spotkam. Po powrocie do domu odrazu do gorącej wody.


Następnego dnia w szkole było dość fajnie. Nikt mnie nie wkurzał. Ale cóż... Każda bajka ma swój koniec. Gdy spokojnie spożywałam śniadanie na stołówce, ogłoszono że w holu głównym ma być ''impreza'' i nasi jakże kochani Got7 będą puszczać swoją ''muzyke''. Musiałam iść, bo nauczyciele nam kazali. Ale nie było w sumie tak źle, do czasu gdy Jackson puścił wolna muzykę, a reszta zespołu przygasiła światła. Miałam ochote uciec, ale zatrzymał mnie nie kto inny, jak chlopak ze smiechem hieny.
- Zatańczysz ze mna? - odezwał sie. Myślałam że dziewczyny zaraz zamordują mnie wzrokiem
- A mam jakieś wyjście?
- NOPE. - odpowiedział stanowczo. Westchnęłam i ruszyłam z chłopakiem do tańca. Nie było tak źle. Wang tańczył całkiem dobrze i na dodatek opowiadał śmieszne rzeczy. Nie zwrociliśmy nawet uwagi na to, kiedy skończyła się piosenka
- Dziekuję że się zgodziłaś - Powiedział z uroczym usmieszkiem, a na mojej twarzy pojawił się lekki rumieniec
- Em... em... Spoko i tak nie chciało mi sie stać i nudzic. - Dlaczego on tak na mnie podziałał?
- Czyli ze mną było ciekawie? Bo skoro mówisz że nudziłabyś się, to znaczy że fajnie sie ze mną tańczyło- Czemu wyskakuje z takimi tekstami?! Jeszcze troche i bym go uderzyła, ale powstrzymał mnie Jaesung
- ___. Chodź. Zatańcz teraz ze mną - popatrzał się ze słodkim oczkami.
- O-ok... - troche mi ulżyło że przyszedł, ale byłam także troche... Zawiedziona?
- YEEEY!! - Uradowany chwycił mnie za ręke i pociągnął na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć
- Coś sie stalo? To źle że cie zabrałem od niego? - Przerwał moje zamyslenia
- Huh? O.. Nie, nic sie nie stało. To właśnie dobrze, dzieki. - spojrzał na mnie ze zmatwioną miną, ale nie powiedział już nic.

Siedziałam na ostatniej lekcji i wpatrywałam sie w 
siedzących na ławce chłopaków, a może raczej tylko w Jakcksona... Zastanawiało mnie to, czemu zachowywałam się przy nim tak dziwnie. Zazwyczaj odtrącałam od siebie ludzi i nie śmiałam sie przy nikim prócz przyjaciela. Może ten chłopak nie jest taki, jak sądziłam i moge sie z nim zaprzyjaźnić. Serce mi prawie stanęło, gdy Jackson zauważył że sie na niego patrzę i pomachał mi. Strzeliłam buraka i Odwróciłam głowę w strone tablicy, ale po chwili zerknęłam spowrotem przez okno. Dalej na mnie patrzał. Uśmiechał sie. Zapewne śmiał sie z mojej głupie reakcji. W pewnym momencie zadzwonił dzwonek oznaczający że lekcje sie skończyły i możemy wracać. 
Zmieniłam obuwie i wyszłam z budynku. Przy bramie stał uśmiechnięty Jackson. Na ten widok równie się Uśmiechnęłam, ale po chwili pomyślałam co robie. Chrząknęłam i ruszyłam w strone Wanga
- po co tu stoisz? - Zapytałam
- czekałem na ciebie. Chodźmy na miasto. - Oznajmił. Zastanawiałam się czy to dobry pomysł - to jak? Idziemy?
- no nie wiem, nie wiem... zastanawiam sie czy nie zaciągniesz mnie przypadkiem w krzaki czy jakiś ciemny zaułek i nie zgwałcisz. Moge ci ufać? - dodałam do tego uśmiech
- wiesz... nie gwałce na pierwszej randce. Musiałbym ocenić czy warto.
- to nie randka. - Powiedziałam krótko. - dobra Chodź już... - pociągnęłam go za rękę w stronę miasta. Było nawet miło. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. 
- wiesz co? - Zaczął chłopak, a ja rzuciłam pytając spojrzenie - dla mnie to jest zupełnie jak randka.
- a dlaczego tak myślisz?
- Może dlatego, że przez cały czas od wyjścia ze szkoły trzymasz mnie za ręke? - wskazał na nasze splecione ze sobą dłonie. Zaczerwienilam sie jak nigdy dotąd i szybko wyrwała lm rękę.
- to nie moja wina. Sam nie chciałeś puścić. - dawałam naburmuszoną, ale jakoś nie wychodziło.
- a to dlatego ze trzymałaś ją tak, jakbyś to ty nie chciała jej puścić. - Oznajmił
- nie prawda. - Jackson spowrotem chwycił mnie za rękę
- widzisz? Nawet sie nie opierasz. - Odwróciłam głowę w jego strone. Byl to ogromny błąd. Spoglądaliśmy sobie w oczy, a nasze twarze dzieliło zaledwie pare centymetrów. Jackson zaczął sie powoli przybliżać, ale ja sie Odsunęłam i Odwróciłam głowę
- chodźmy do sklepu. Pić mi się chce. - rzuciłam jako wymówke i ruszyłam przed siebie. Reszte czasu spędziliśmy w kompletnej ciszy. 
- jest już późno. Muszę wracać. - oznajmiłam patrząc na zegarek
- odprowadze cie. - zaproponował towarzysz
- nie trzeba. Nie mieszkam daleko
- no Chodź. Nie daj sie prosić. - nalegał, a ja mu uległam i sie zgodziłam. 
Byliśmy już pod domem.
- to... ja już idę. Pa - kiwnął głową i mnie przytulił
- pa. Śpij dobrze - zamurowało mnie. Serce automatycznie przyspieszyło. Jeszcze chwile wpatrywałam sie w znikającego za rogiem kolege po czym Weszłam do środka.
- co to za przystojniak? - usłyszałam głos matki
 - kolega. Odprowadzał mnie. - podziałałam obojętnie i ruszyłam do kuchni po coś do jedzenia.
- kolega? Czyli że nawet zwykli koledzy żegnają sie w ten sposób? 
- tak. - rzuciłam i z kanapka z nutella ruszyłam do pokoju. 

Od naszego wypadu minęły dwa miesiące. Prawie codziennie widywałam sie z Jacksonem. Zaprzyjazniliśmy się. Często przychodziłam do ich dormu. Z całą siódemką dogadywałam się bardzo dobrze. Dziś siedziałam u nich bo mieliśmy oglądać jakiś film. Niestety nie mogliśmy zacząć, bo musieliśmy czekać Marka który od prawie pół godziny kupował popcorn w sklepie za rogiem. Ile można wybierać głupi popcorn? 
- Sorki że tak długo, ale jakaś babka przede mną nie umiała sie zdecydować jakie papierosy ma kupić. - Powiedział niosący w rekach reklamówki Mark
- serio... - Westchnęłam. - dobra, nie ważne. Zróbcie ten cholerny popcorn i chodźcie oglądać bo szlak mnie zaraz trafi.
- tak jest sir! - zasalutował mi Jackson po czym wziął od Marka siatki z zakupami i poszedł do kuchni.
- pójdę mu pomóc. - oznajmiłam i ruszyłam za chłopakiem.
- co jest? Idź poczekać w salonie. Zaraz przyjde - Powiedział przyjaciel
- nie, pomoge ci. - Zaczęłam robić ''przekąskę''
- oj nie przesadzaj... potrafie zrobić jedzenie - stanął za mna i chciał przejąć moją prace. - jestem już dużym chłopcem i nie potrzebuję ''mamy'' - Zaczął mnie łaskotać. Gilgotał pod pachami, dźgał w brzuch i szczypał w boki. Nie wytrzymywałam już ze smiechu. Odwróciłam się w stronę chłopaka żeby go odepchnąć, ale ten mnie nagle pocałował. Przestaliśmy sie wygłupiać.
- Jackson, co to miało być? - udawałam że jestem oburzona jego zachowaniem, ale tak naprawde byłam bardzo szczęśliwa że mnie pocałował
- buziak. - odpowiedział krótko. - chcesz jeszcze? - nie zdążyłam nic powiedzieć, bo ten przycisnął mnie do siebie i zaczął całować, tylko że teraz bardziej namiętnie, a ja po chwili oddawałam pocałunki.
- Ile jeszcze mamy czekać na ten popcorn? - krzyknął z salonu JB, a my w tym czasie zaprzestaliśmy czynności która przed chwilą wykonywaliśmy.
- Już idziemy - Powiedziałam. Odsunęłam sie od chłopaka i wzięłam miske.
- dokończymy później - Szepnął mi na ucho Jackson. 
Po obejrzeniu filmu, spostrzegłam że jest już prawie 23. Nie chciałam wracać do domu po ciemku, a z racji że chłopaki zasnęli, nie miał mnie kto doprowadzić. Chciałam zadzwonić do mamy, ale zapomniałam że nie ma jej w domu, bo musiała wyjechać na weekend. Zaczęłam szturchać leżącą na moich kolanach głowę Wanga
- Jackson... obudź sie. - Chłopak podniósł sie i popatrzył na mnie przymróżonymi oczami - film sie skończył. Późno jest i boje sie wracać sama. Odprowadzisz mnie?
- nie - Powiedział - zostajesz na noc. Nie chce mi sie nigdzie isc, a ty ___, sama nie pójdziesz
- ale Jackson... 
- mieliśmy chyba coś dokończyć, nie?- spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni.
- po co mnie tutaj zaniosłeś? - zapytalam. Nie dostałam odpowiedzi, lecz pocałunek. Zrozumiałam o co mu chodziło z tym ''dokańczaniem''. Chłopak wisiał nade mną i delikatnie pieścił moje usta swoimi, ale nie trwało to długo, bo po chwili przezucił sie na szyje. Zaczął ściągać ze mnie koszulke. Po chwili byliśmy już zupełnie nadzy. Jackson zaczął we mnie wchodzic. Jęknęłam z bólu. Był to mój pierwszy raz, ale nie bałam sie zabardzo. Ufałam mu i wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy. Oddałam sie mu w zupełności. Zaczął poruszać sie we mnie coraz szybciej i szybciej. Pomiędzy jekami szeptaliśmy swoje imiona. Czułam sie jak w niebie. Mój pierwszy raz jest z osobą której na początku tak bardzo nienawidziłam, a teraz jestem w nim tak bardzo zakochana. Troche to posrane. W końcu Chłopak doszedł we mnie. Opadliśmy na posciel. Jackson przykrył gołych nas kołdrą i całował mnie w czolo.
- tak bardzo cie kocham - Wyszeptałam wtulona w niego
- heh... nie sadzilem że to powiesz. Też cie kocham. Jestem taki szczęśliwy... - odpowiedział i przytulił mnie jeszcze bardziej, po czym zasneliśmy.

Rano obudziło mnie głaskanie po plecach. Otworzyłam oczy i spojrzałam na usmiechającego sie Jacksona.
- Dzień dobry. - Powiedział i całował mnie w policzek
- Dzień dobry - odpowiedziałam i uniosłam sie do siadu.
Spojrzałam na chłopaka - Zaraz przyjdę - ubrałam sie i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić nam sniadanie
- co ty tutaj robisz? - usłyszałam głos JB
- sniadanie
- no to to widze, ale co robisz u nas tak wcześnie?
- jak to co? Gdy film sie skończył dochodziła 23 i bałam sie wracać sama, wy spaliście i nie chciałam was budzić , a Jackson nie chciał mnie doprowadzić wiec przenocowałam tutaj. - Chłopak musiał przeanalizować to co Powiedziałam i miał zamiar coś powiedzieć ale wyprzedził go Jackson
- skarbie, powiedziałaś że zaraz wrócisz. Nudzi mi sie samemu - poszedł i przytulił mnie od tyłu
- ''skarbie''? Czy ja coś przegapiłem? - odezwał sie JB.
- bardziej przespałeś. I to nawet lepiej - Powiedziałam i spojrzałam na Jaebuma z szyderczym uśmieszkiem, po czym pocałowałam swojego chłopaka.






JEEEEJ! Drugi oneshot z got7!!!! niby +18 ale i tak wiem ze jest malo tego... Ale co tam XD ludzie.... zostawcie po sobie slad...

5 komentarzy:

  1. To jest genialne ; ) Naprawdę świetnie piszesz ^.^ Dużo weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe JEJ! dziekuje ^^ tak wgl jestes pierwsza osoba ktora cos komentuje :D Jak chcesz to moge cos dla ciebie napisac ^^ Tylko powiedz mniejwiecej co i o kim

      Usuń
  2. Łał Emilia no nieźle ci idzie z tymi opowiadaniami :* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeeej dziekuje martussss :* teraz pracuje nad tym ktore chcialas z nuest ^^

      Usuń