niedziela, 16 października 2016

Kiedy probuje byc meski cz.2 ( Bambam - GOT7 )

Okej! A wiec jest i cześć 2 ^^ przepraszam ze trwało to tak długo ale nie chcialo mi się spać dupy i zrobić korekte :') jestem juz w trakcie pisania kolejnej części ( mam na dzieje ze nie ostatniej) i prawdopodobnie będzie ona w przyszłym miesiącu :/ ale postaram się napisać ja wcześniej!  No to... miłego czytania ^^
PS.  Przepraszam za te wszystkie błędy których nie poprawilam
PPS. To opowiadanie zaniedlugo pokaze się także na wattpadzie jak one shot z Jacksonem. Tylko będzie pod inną nazwą. Jeszcze nie wiem jaka.



Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam mojego przyjaciela z największą dziwką z naszej szkoły. To nie tak, że naprawde nią jest, ale ja jej poprostu strasznie nie lubię. To że ma bardzo ładną twarz, nie znaczy że może znęcać się nade mną. Nikt właściwie nie wiedział że mi to robi. Nawet on. Usłyszałam tylko jak Bambam mówi : „ Przepraszam, ale mam już kogoś.”
 Z tych słów mogłam się dowiedzieć, że wyznawała mu uczucia. Zdziwiłam się, gdy słyszałam że już kogoś ma. Przecież ja bym dowiedziała się pierwsza. Wyszłam z ukrycia i ruszyłam w ich stronę.
- Bambam! Gdzieś ty się podziewał? Wiesz jak sie martwiłam... myślałam że jakieś dupki zabrały cie gdzieś i zaczęli się nad tobą znęcać. Nigdy więcej nie odchodź bez słowa, okej? – Powiedziałam strasznie zatroskanym głosem i przytuliłam się do chłopaka. Tylko czułam, jak Jiyeon mierzy mnie tym złowieszczym wzrokiem.

- Mhm... mam rozumieć że to o niej mówiłeś. No cóż. Mówi sie trudno. Narazie. – Powiedziała i zaraz zniknęła za drzwiami.
Spojrzałam na Bambam'a. Był czerwony jak burak.
- ____, słyszałaś? - Zapytał.
- no właśnie chciałam się zapytać kim jest osoba o której nie wiem - Spuścił głowę i coś wymamrotał. Nie dosłyszałam - co powiedziałeś?
- ty...
Co? Ja? Jak to? Ja nic o tym nie wiem. Przegapiłam coś czy jak...
- ja? - dopytywałam
- no bo... mówiłaś że zawsze moge sie Tobą obronić, prawda?  No to... powiedziałem jej, że mam dziewczynę. A jak by  co to przecież mogłabyś być ty, co nie? Chyba że nie... przepraszam, jeśli sprawiłem ci kłopot - jezu.... zabij mnie! Czemu on jest tak uroczy?!
Przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam.
- nic sie nie stało. Nie ważne co by sie nie działo, masz na mnie polegać. Rozumiesz? -spojrzałam na jego twarz.
- tak jest noona! - krzyknął z wielkim usmiechem na twarzyczce. Przyłożyłam swoje czoło do jego i zaczęłam się śmiać.
- co jest takiego smiesznego? - zapytał
- nic, poprostu jesteś najsłodszym człowiekiem na świecie
- nie jestem słodki! - krzyknął naburmuszony, ale po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

 Po lekcjach, gdy czekałam na przyjaciela, spotkałam Jiyeon. Minęła mnie chamsko uderzając o moje ramie w wyniku czego moja torba spadła na ziemie, a wszystko co było w środku wypadło na chodnik. Westchnęłam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Nistety Jiyeon nie mogła odpuścić i musiała mnie jeszcze kopnąć tak, że poleciałam twarzą na asfalt. Syknęłam z bólu. Chwyciłam się za nos. Poczułam że leci mi krew. Już miałam ochotę obić jej tą buźke, ale powstrzymał mnie ktoś. A mianowicie Bambam.
- noona, co ci sie stało? Krwawisz! - chwycił moją twarz w dłonie i zaczął sie dokładnie przyglądać. - kto ci to zrobił?
- nikt. Wywróciłam sie. - skłamałam
- Chodź. Trzeba to opatrzeć.

Zaciągnął mnie do gabinetu pielęgniarki. Posadził na łóżku i poszedł wziąć gaziki i wodę utlenianą. Po chwili wrócił i usiadł obok mnie. Zmoczył wacik i przyłożył go do zraniongo miejsca. Skrzywiłam się. Piekło jak cholera.
- przepraszam, ale trzeba to odkazić.
Siedzieliśmy przez jakiś czas w ciszy. W końcu Chłopak ją przerwał
- to powiesz mi w końcu, czy nie? - Popatrzałam na niego jak głupia. Wiedziałam o co chodzi, ale udawałam że jest zupełnie na odwrót. - noona, prosze.
- no dobra... - nabrałam powietrza do płuc i powiedziałam to - to wszystko, to sprawka dziewczyn. - widziałam jak na jego twarzy maluje się złość. - zaczęły się nade mną znęcać  już dawno temu. Były zazdrosne o to, że się z Tobą przyjaźnie.  Nie chciałam ci tego mówić. Nie chciałam zebyś się martwił... Ale - Wstałam - nic mi nie jest. Przecież żyje, więc jest dobrze. - zażartowałam.
- nic ci nie jest? Serio? Nawet jak złamały ci rękę nic ci nie bylo? Jak ścięły ci włosy to też nic? Jak cie zabiją to też nic sie nie stanie?! - był naprawde zły. Momentalnie zaczęłam płakać
- p-przepraszam... - pomimo że miałam spuszczoną głowę to i tak zauważył że płacze. Przytulił mnie i zaczął delikatnie głaskać po głowie.
- przepraszam. Nie chciałem żebyś płakał. - westchnął - ale ja sie serio martwie. Nie chce żeby coś ci sie stało. Następnym razem powiedz mi. Okej?
- okej.
Bylam szczęśliwa i jednoczesnie troszke zaskoczona jego zachowaniem. Nigdy taki nie był. I to on ma polegać na mnie? Chyba powoli zaczynam sie przekonywać że nie jest tylko 'uroczym braciszkiem'. Ale ma jeszcze dzisiaj i jutro żeby przekonać mnie zupełnie.

Po lekcjach jak zawsze wracaliśmy razem.
- noonaaa~ - Zaczął
-tak?
- masz może jakąś sukienke? - przystanęłam i zaczęłam sie śmiać.
-pffff Bambam ty chyba nie myślisz... Ja i sukienka? Błagam cie - łał... niezły jest. Przecież ja do szkoły nawet w spodniach chodzę. To co że mam pełno uwag za ubiór. Ja nie założę sukienki.
- ale ja serio pytam
- przecież dobrze wiesz że ja nie chodzę w sukienkach. Nawet jeśli jakąś mam to i tak jej nie założę.
- a jeśli ładnie poprosze?
- a co ci tak na tym zależy?
- eh... - westchnął - bo mój kolega chce żebym poszedł z nim dzisiaj do klubu. Ale ja sam nie pójdę, więc pomyślałem że pójdę z tobą.
- no okej ale co ma do tego sukienka? - dopytywałam
- bo... Ja... Chciałem żebyś ją ubrała...
- Bambam nie kłam. - Wiedziałam że to nie jest powód
- uhh. No dobra. Mój kolega chciał żebym wziął ze sobą dziewczynę. Ale żadnej nie mam i pomyślałem że możesz ty sie zgodzić. A sukieka potrzebna żeby pomyślał że jestem fajny że mam taką dziewczyne i wogle... Bo nie oszukujmy się noona. Ale ciało to ty masz niezłe. - Powiedział ale skarcił sie w myślach bo po tym co powiedział dostał w łeb.
- ya! O czym ty myślisz. Aish... Serio. - poważnie. Nie pomyślałabym że Bambam myśli o tym. Że myśli takiej mnie. Ale w sumie... Nawet sie ucieszyłam gdy to usłyszałam. Nie wiem czemu.
- no noona... Błagam. Tylko ten jeden raz.- Popatrzałam się na niego jak na idiote.
- o której jest ta impreza?
- o 19
- pff.. Nawet gdybym chciała to i tak bym nie zdążyła. Jest już 15 a muszę jeszcze kupić sukinke, wykąpać się, pomalować, zrobić fryzure i wiele innych rzeczy.
- ale zgadzasz sie?
- jeśli zdążę... - Zastanawiałam sie czy to dobry pomysł. Ale w sumie mogę to dla niego zrobić.
- jej! W takim razie chodźmy - Zaczął ciągnąć mnie za rękę
- ale gdzie? - Zapytałam zdezorientowana
- do sklepu. Idziemy kupić Ci sukienke
- ale ja nie mam przy sobie pieniędzy.
- ja ci kupie. Najwyżej później mi sie jakoś odwdzięczysz.

Weszliśmy do pierwszego sklepu z sukienkami. Szukałam ale nic nie znalazłam dla mne.
- noona! - zawołał przyjaciel
- co jest ? - Podeszłam do niego a przed moimi oczami ukazała sie śliczna sukienka.
- masz idź przymierz. Coś czuje że będzie ci pasowała.- podał mi ubranie a ja sama skierowałam sie do przymierzalni.
- i jak? Pasuje? - zapytał Bambam gdy nie wychodziłam
- jest trochę dziwna.
- pokaż
Niepewnie odsunęłam materiał. Bambamowi szczeka opadła na mój widok. No w sumie sukienka była śliczna. Czarna obcisła do połowy uda. Bez ramiączek przy dekolcie miała czarną kokardke a plecy były odkryte i przeplatane czarnymi sznurkami.
- ii??
- sek.... Dobrze. Dobrze w niej wyglądasz. Pasuje ci i wogle... - wiem co chciał powiedzeć i Dobrze że tego nie zrobił bo oberwałby - to ja pójdę zapłacić a ty sie przebierz.- szedł do kasy ale i tak gapił się na mnie przez co wpadł na wieszaki. Zaśmiałam sie cicho i zasłoniłam materiał.

Po wyjściu ze sklepu oboje skierowaliśmy sie do naszych domów. Bambam powiedział że przyjdzie o 18 więc. Zaczęłam sie szykować. Umyłam sie, ogoliłam nogi, pomalowałam się  i wysuszyła włosy. Za dziesięć minut miał być Bambam a ja sobie uświadomiłam że nie mam butów. Okej. Najwyżej pójdę w tenisówkach. Ubrałam sie i czekałam na przjaciela . nie czekałam długo bo po chwili Chłopak zapukał do drzwi. Otworzyłam a jemu po raz kolejny dzisiaj opadła gęba. Oczy podkreślone eyelinerem, wiśniowy błyszczyk i długie wyprostowne blond włosy idealnie komponowały się z sukienką. Bambam w prawdzie też nie wyglądał najgorzej. Granatowe rurki, biała koszulka na krótki rękaw, dżinsowa kurtka bez rękawów i jasne tenisówki. Do tego miał oczy tak samo jak ja podkreślone eyelinerem i włosy postawione na żelu. No musze przyznać że wyglądał bosko.
Zmierzył mnie z góry do dołu zatrzymując się na moich butach.
- ___. Co to jest? - zapytał wskazując na moje piękne pantofelki. Walnęłam go w głowę -  za co to?
- a za co? Gdzie 'noona'? Nie zapominaj ze starsza jestem. - ochrzaniłam go. Może nie potrzebnie, ale ma zwracać sie odpowiednio.
- przepraszam. Ale o co chodzi z tymi butami?
-nie pasują?
-nie. - odpowiedział krótko
- no bo nie mam innych no.
- aigoo aigoo.. Powinnaś wcześniej powiedzieć.
- ale zapomniałam. Trudno. Tak jest nawet wygodniej. - zeskoczyłam ze schodów jak małe dziecko
- nie trudno. Musisz mieć odpowiednie buty. Mamy jeszcze czas zdążymy pójść do sklepu.

Po zakupie butów ruszyliśmy prosto do klubu. Przed wejściem czekał na nas jego kolega z dziewczyną.
- siema - przywitał sie z Bambamem.
- ___ to jest Minhyun. Minhyun to moja dz-dziewczyna ____ - przedstawił nas sobie
- cześć ___ miło mi. A to jest moja dziewczyna Yuri
- ta mi też. - odparłam obojętnie. Przez chwilę panowała cisza, ale Bambam postanowił ja przerwać.
- em to może wejdziemy już do środka?
- no właśnie czekamy jeszcze na kogoś.. - Oznajmił Minhyun - O! Już idzie - wskazał na idącą w naszą stronę dziewczynę. Miałam zamiar odwrócić się i bez słowa pobiegnąć do domu.
- hej sorki że tak późno ale coś mi wypadło. O hej Bambam

*bambam POV *
- Jiyeon? Ty też idziesz? - zapytałem. Ja nie wiem co będzie jeśli Jiyeon znowu zrobi coś ____. Boje sie o nią. Spojżałem na ___. Stała ze spuszczoną głową. Domyślilem sie jak sie musi czuć.
- tak, a co? ____ jest to czemu ja nie moge?
- nie powiedziałem że nie możesz... Dobra chodźmy już. - powiedziałem. Objąłem ____ ramieniem i zaprowadziłem do środka. Jak Weszliśmy odrazu udeżył mnie zapach alkocholu, papierosów i nie tylko.
- trzymaj sie mnie - powiedziałem jej do ucha. ____ pokiwała tylko głową i Przysunęła sie bliżej mnie. Poszlismy do baru zamówić drinki.
- Bambam - odezwała sie Jiyeon - Chodź zatańczyć - chciała mnie zaciągnąć na parkiet ale nie zgodziłem sie
- dzisiaj tańczę tylko z ___ więc nie.
Tupnęła nogą i odeszła.

 *Mój POV *
Nie chciałam żeby Jiyeon też tu była. Wiem że mnie nie lubi i będzie robiła wszystko żeby mnie zniszczyć. Zwłaszcza że teraz jestem podawana jako 'dziewczyna' Bambam'a.
- Bamie... Ide do łazienki. Zaraz wrócę
- pójść z toba? - zaproponował. Chwile sie zastanowiłam ale powexzialam ze nie musi. Musiałam chwilę ochłonąć. Przecież nie moge pokazać Bambamowi że tak naprawde nie chce tu być. Szczerze mam dość Jiyeon. Nie chce żeby sie przy nas kręciła. Na dodatek muszę udawać jego dziewczynę. Nie żeby mi to przeszkadzało ale później może wyjść z tego jakieś nieporozumiemie i nie będzie za fajnie. Gdy wychodziłam z łazienki potknęłam sie o coś i Przewrociłam. Przede mną Stanęła ona. Położyła mi haka. Super. Już sie zaczyna. Ukucnęła i chwyciła mnie za włosy
- sluchaj. Jeśli sie od niego nie odwalisz to na serio coś ci zrobie. Mam zamiar go dzisiaj upić i uwieść, a ty mi w tym nie przeszkodzisz. Zrozumiano? Ja wiem że tak naprawde nie jesteście razem. - kiwnęłam głową na tak. Dziewczyna szarpnęła jszcze za moje włosy po czym odeszła. Zachciało mi sie płakać. Ale nie mogłam. Nie mogłam pokazać Bambamowi że coś się dzieje.
Wróciłam do znajomych. Wypiliśmy swoje drinki i poszliśmy tańczyć. Co chwile wracaliśmy do barku po alkohol. Zapomniałam że mam za słaba głowę na picie alkoholu w wyniku czego szybko się upiłam. Bambam odmawiał mi dalszego picia ale nie słuchałam go. Po raz kolejny Podeszłam do barku. Stała przy nim Jiyeon
- masz. Zamówiłam ci już - podała mi napój. To było troche podejrzane ale nie zwracałam na to uwagi. Poprostu wypiłam i wróciłam do przyjaciela. Tańczyliśmy bardzo blisko siebie. W pewnym momencie poczułam potrzebę zasmakowania jego ust. Przybliżyłam sie powoli i załączyłam nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Pamiętam jedynie to że przez chwile sie calowaliśmy a później sama nie wiedziałam co robie.

 *bambam POV *
Wszyscy byliśmy lekko upici ale ___ chyba przesadziła. Pocałowała mnie. Doslownie! Zdziwiłem się że to zrobiła bo nigdy bym sie po niej tego nie spodziewał. Zacząłem oddawać pocałunki. Całowaliśmy sie bardzo zachłannie. Byliśmy tak blisko siebie jak tylko sie dało. Odsuneliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. W końcu odważyłem sie
- kocham cie ___. - dziewczyna zaczęła się śmiać jak głupia. Nie wiedziałem co się z nią dzieje. Wyznałem jej miłość a ona tak poprostu zaczęła się śmiać. Boże wytłumacz mi o co chodzi bo nie rozumiem. Nagle zniknęła gdzieś w tłumie ludzi. Zacząłem sie rozglądać aż  zauważyłem ją przy dj'u. Chwyciła mikrofon do ręki i stanęła na głośniku. Bałem sie że spadnie. Zaczęła sie drzeć i śpiewać do mikrofonu.
- ___!!! - wołałem ją . Chciałem tam pobiec po nią ale ktoś mnie zatrzymał. Odwróciłem sie a obok mnie stała Jiyeon
- no nieźle.... - zaczęła - nie sądziłam że da jej takiego kopa.
- o czym ty mówisz? - zapytałem wystraszony
- a o niczym. Chodź zatańczyć - zarzuciła mi ręce na szyje i chciała mnie pocałować ale ją odepchnąłem.
- Jiyeon gadaj co ty jej dałaś - byłem zdenerwowany i wystraszony tym, że coś może sie stać ___.
- tylko takie małe coś na rozluźnienie.
- ty chora jesteś!
Pobiegłem do ____. Ściągnąłem ją z głośnika i wprowadziłem z klubu. Wziąłem taksówkę i pojechaliśmy do mojego domu. ___ cały czas sie śmiała i chciała mnie pocałować. Nie pozwalałem jej na to. Wiedzialem że robi to dlatego że jest upita i że Jiyeon coś jej dała, a nie dlatego bo coś do mnie czuje.
Zaprowadzilem ___ do mojego pokoju żeby się  Położyła poszła spać. Ale kiedy tylko przekroczyliśmy próg pokoju, ____ popchnęła mnie na łóżko i zaczęła całować. Starałem się jej wyrwać ale w końcu poddałem sie. Zeczęliśmy sie na wzajem rozbierać. Ja byłem bez koszulki a ____ bez sukieki. Już miałem odpinać jej stanik ale rozmyśliłem sie. Odsunąłem ją od siebie i wyszedłem z pokoju. Poszedłem do łazienki żeby sie umyć. Wróciłem żeby zobaczeć co robi, ___ w samej bieliźnie spała sobie na moim łóżku. Poszedłem do niej i przykryłem kołdrą. Wychodząc z pokoju Spojżałem na nią jeszcze i zgasiłem światło. Sam poszedłem spać do salonu.

* Mój POV *
Obudziłam się rano i rozejrzałam się po pokoju. Jakim ja cudem spałam w łóżku Bambam'a? I na dodatek w samej bieliźnie?! Pamiętam tylko że byliśmy wczoraj na imprezie. Wypiłam trochę za dużo, a potem... p - pocałowałam go? Schowałam twarz w poduszkę i zaczęłam wrzeszczec.  Nie możliwe. Dlaczego? Czemu ja to zrobiłam?  Ale ważniejszym pytaniem jest to co działo się potem. Do pokoju wszedł Bambam z dwoma kubkami.
- _____? Wszystko dobrze? Słyszałem jakieś krzyki. - usiadł obok mnie na łóżku i podał napój - zrobiłem ci kawę. - chwyciłam kubek do ręki i wzięłam sporego łyka przez co później żałowałam bo poparzylam se język.  Chłopak zaczął się śmiać. Uderzyłam go pięścią w ramię żeby przestał. Dopiero teraz zauważyłam że siedzę pół naga. Zrobiłam się czerwona i szybko zakryłam kołdrą.
- Bamie... powiedz.
- co takiego?
- em... C-co się wczoraj stało? - Byłam trochę wystraszona. Nie wiedziałam zupełnie nic. A co jeśli zrobiliśmy TO? Bambam westchnął i się położyl na łóżku.
- prawie mnie zgwałciłas. - Powiedział strasznie poważnie. Wystraszyłam się. Ale po chwili zaczął się śmiać. Troche mi ulżyło na myśl że to żart.
- aish... nie żartuj sobie.
- ale ja mówię poważnie. Pocałowałaś mnie w klubie potem uciekłas. Weszłaś na głośnik i darłaś się do mikrofonu. Poszedłem żeby cię z tamtąd ściągnąć. Później pojechaliśmy do mnie do domu. Zaprowadziłem Cię do mojego pokoju a ty się na mnie rzuciłaś. - zamurowało mnie. Nie. To nie mogła być prawda.
- a-a-ale nie zrobiliśmy tego?
- nie. - uffff... odetchnełam z ulgą. Położyłam się obok chłopaka.
- Przepraszam że sprawiłam ci tyle kłopotów.
- nic się nie stało przecież. Dobrze że nie zachciało ci się skakać z tych głośników. - zaczęliśmy się śmiać. - a to ubierzesz się w końcu czy będziesz tak siedziała przez resztę dnia? - spojrzałam na niego a potem na siebie. Zrobiłam się cała czerwona I rzuciłam w chłopaka poduszka. Zaśmiał się i wyszedł z pokoju.

* parę godzin później *
Wieczorem bambam postanowił że mnie odprowadzi. Szliśmy właśnie w parku. Lubiłam to miejsce. To właśnie tutaj moja mama poznała mojego tatę. Wierzyłam że i ja poznam tu miłość swojego życia. Chciałam się zakochać. Nie wiedziałam jakie to uczucie więc chciałam je poznać. Ale za każdym razem kiedy myślę o miłości myślę też o bólu jaki ze sobą niesie. Niektórzy myślą że miłość jest piękna i kolorowa. Ja myślę, że tak wcale nie jest. Znaczy może i jest się szczęśliwym jak jest się zakochanym, ale i tak każdy potem cierpi. Mama mi powiedziała że miłość niesie ból i cierpienie. Ale daje też siłę żeby to przezwyciężyć. Ci którzy sobie z tym nie radzą i rozstaja się, nigdy nie byli w sobie tak naprawdę zakochani. Dlatego ja nie związe się z nikim prócz z  facetem którego naprawdę będę kochała.
Szliśmy sobie spokojnie aż w końcu Bambam przystanął. Odwróciłam sie by na niego spojrzeć. Głowę miał spuczoną.
- co jest?- Podeszłam do niego ale on się odsunął.  Zmartwiłam się trochę
- 4 dni... - wyszeptał ledwo słyszalnie - dzisiaj jest ostatni dzień.
- na co? - nie rozumiałam o co mu chodzi
- miałem 4 dni żeby Ci udowodnić. - 4 dni... Chciał minie przekonać że nie jest małym dzieckiem.
- faktycznie.  Dzisiaj jest juz dzień 4... nie myślałam że bierzesz to na poważnie. .. - podrapałam się w tył głowy.
- ale to było na poważnie. Teraz pytanie: czy w ciągu tych dni zmieniłaś o mnie zdanie? - Zaczął się przybliżać - co teraz o mnie sądzisz? Dalej jestem twoim " uroczym młodszym braciszkiem"? Czy... może kimś innym? - stał już dosłownie 5 cm przede mną.
- ja..em.. - Byłam zaskoczona jego zachowaniem. Nie wiedziałam co powiedziec. To prawda. Nie był już moim braciszkiem. Zmieniłam o nim zdanie. Stał się bardziej męski. To jak się o mnie martwił, opiekował się mną i mnie bronił... zmieniło moje zdanie o nim.
- no słucham?
- nie...
-co "nie"? - stał zbyt blisko mnie. Zrobiłam się cała czerwona. Ale dlaczego do cholery tak zareagowałam?!
- nie jesteś braciszkiem...
- nie jesteś pod wpływem alkoholu? - zapytał
- co? Nie
- Czyli teraz mogę ci to wyznać?  - ujął moje policzki w dłonie
- czek... co? O czym ty mówisz? - ten spojrzał mi jeszcze w oczy po czym mnie pocałował. Znowu Zdziwiłam się jego zachowaniem. Dlaczego? Jak? Czemu to zrobił? Powoli się ode mnie odsunął. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli.
- kocham cie.
- Bambam... ja...



niedziela, 3 lipca 2016

Kiedy probuje byc meski cz.1 ( Bambam - GOT7 )



OKEEEJJJ! A wiec jest pierwszy rozdzial. Meczylam sie z nim chyba przez miesiac T.T Mam nadzieje ze sie wam spodoba i bedziecie czekac na reszte. Mysle ze bedzie jeszcze jeden albo dwa rozdzialy z tego. Chcialam mniej wiecej odwzorowac to, jak Bambam zmienil sie przez ten czas, ale chyba troszke zabardzo to podkoloryzowalam. Sami pamietacie jaki byl uroczy kiedy debiutowali ^^ Zeby nie bylo teraz tez taki jest ale no. Dojrzal T.T Z gory przepraszam za jakiekolwiek bledy. Jak u mnie zaczna sie wakacje to pojade do polski i tam poprawie wszystkie ff. No. To zapraszam do czytania :3





Sobota, dzień wolny. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i już miałam zabierać się za czytanie książki, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zrezygnowana poszłam otworzyć przybyszowi.
- Bambam? Co ty tu robisz? Nie miałeś być z Sooyoung? - Zdziwiłam się, gdy go zobaczyłam. Przeciez odwołaliśmy dzisiejszy wypad, bo umówił się z dziewczyną, a tu nagle przychodzi mi do domu. Nic nie mowił, tylko stał. - Może wejdziesz do środka? - Zaproponowałam, a chłopak przekroczył próg. Powiedziałam, żeby ściagnął buty, ale zamiast to zrobić, rozpłakał się. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie miałam pojęcia, dlaczego płacze. Odsunęłam się lekko, po czym przetarłam jego łzy wierzchem mojej dłoni.
- Co sie stało? - Zapytałam z troską.


Bambam był moim przyjacielem od zawsze. Traktowałam go jak młodszego brata. Często płakał, a ja za każdym razem go pocieszałam, robiłam mu kakao, dawałam jego ulubiony kocyk, włączałam komedię i starałam się dowiedzieć, czemu płacze. Lubiłam mu też czasem dokuczać, bo potem tak uroczo sie denerwował. Były też dni, że myslałam o nim zupełnie inaczej. Zastanawialam się, jak to możliwe, że dziewczyny nie chcą takiego uroczego chłopaka. Przecież nadawał się idealnie. Z Bambam’em można było porozmawiać o dosłownie wszystkim. Co prawda, niektóre tematy nie były jego specjalnością, ale zawsze wysłuchał i doradził. Po jakimś czasie przestawałam myśleć o nim jak o bracie. Robił się dla mnie coraz ważniejszy, o ile się dało. Może było to spowodowane tym, że dorastałam, i ja, i on? Sama nie wiem... Ale na pewno nie mogłam się w nim zakochać. Nie. To wykluczone. Nie mogłam zakochać się w Bambam’ie. W najlepszym przyjacielu, który tak bardzo mi ufa. Nie chciałam go zranić...

Dalej trzymając ręce na jego policzkach, poczułam, ze jest lodowaty.
- Jesteś przemarzniety. Zdejmij buty i kurtkę. Zaraz dam ci ciepły kocyk i zrobię kakałko, dobrze? - Uśmiechnęłam się ciepło. Chłopak tylko kiwnął głową i zaczął się rozbierać. Gdy skończył, chwyciłam go za ręke i zaprowadziłam do salonu. Posadziłam go na kanapie, a sama udałam się do kuchni po napój. Kiedy wróciłam, Bambam siedział tak, jak go posadziłam. Ani drgnął. Podałam mu kubek, otuliłam kocem i usiadłam obok.
- Możesz mi powiedzieć, co się stało? 
To był pierwszy raz, kiedy był aż tak przygnębiony.
-  Umowilismy sie na 18 przy fontannie.- Zaczął mówić. - Przyszedłem dużo przed czasem. Chwilę po osiemnastej, gdy nie przychodziła, pomyslałem, że może się spózni. Naprawdę myslałem, że się zjawi. Po godzinie czekania, postanowiłem zadzwonić. Nie odbierała. Mysłalem, że może coś się jej stało. W pewnym momencie sama zadzwoniła i powiedziała, że nie przyjdzie. Że byłem tylko na chwilę. Tak dla odmiany. Powiedziała, że potrzebuje faceta, a nie dzieciaka. Że nie chce być z chłopakiem, który nie da rady jej obronić, tylko z mężczyzną, który zapewni jej bezpieczeństwo… Naprawdę wierzyłem, że coś z tego będzie. - Bambam znowu zaczął płakać. Schował twarz w dłoniach  skulił się w kulkę. Był naprawdę zraniony. Przysunęłam się do niego i objęłam ramieniem, a ten od razu się do mnie przytulił. Kołysałam nami lekko na boki i gładziłam delikatnie włosy chłopaka, w celu uspokojenia go. Po jakimś czasie położyl głowę na moich kolanach i zasnął. Gdy film sie skończył, probówałam wstać tak, żeby go nie obudzić. Nie udało się. Przetarł spuchnięte od płaczu oczka i podniósł się.
- Przepraszam, że cię obudziłam. Film się skończył i chciałam isć do kuchni po coś do jedzenia.
- Nic się nie stało. Obejrzymy jeszcze jeden? Proszę. - Popatrzył na mnie tymi swoimi paczałkami.
- No dobrze. Kolejna komedia? Czy może jakiś animowany? - Zapytałam, podchodząc do szafki z filmami.
- Horror. - Odparł, a ja zakrztusiłam się powietrzem.
- Horror? - Pokiwał głową. - Jesteś pewny? Przecież ty nie możesz ich oglądać.
- Mogę. Proooooszeeee… Noona… - Błagał. Cóż mogłam zrobić innego? Zgodziłam się. Inaczej byłby jeszcze smutniejszy. Nie pozwalałam mu na nie, bo potem za bardzo się bał.
- No dobrze…
- Jej! Tylko jakiś bardzo straszny. - Powiedział uradowny. Pomimo tego, że chciał bardzo straszny, wybrałam taki najmniej.
Widziałam, jak sie bał przy oglądaniu tego. Na najzwyklejszej scenie w lesie zamykał oczy. Gdy film się skończył, było grubo po pierwszej w nocy. Nie chciałam puszczać go samego do domu. Nie po tym filmie. Jeszcze by coś sobie zrobił.
- Bambamie… - Wyszeptałam najdelikatniej, jak tylko się dało, ale on i tak się wystraszył.
- C-co?
- Może zostaniesz na noc? Jest już dość późno. - Stwierdzilam.
- No i co? Nie boję się iść samemu. - Powiedział, przykładając ręce na biodra. Wiedziałam , że tym sposobem nic nie zdziałam. Chciał być 'męski i odważny'. Wykorzystałam to.
- No to jest logiczne, że ty się nie boisz, ale ja tak. Nie chcę zostawać sama w domu. Rodzice będą dopiero rano. Mam spędzić całą noc sama? Proszę... Zostań.
Chłopakowi pojawiła się jakby iskierka w oku. I co? Moje plany zawsze działają.
- Spoko. Przy mnie możesz czuć się bezpieczna. 
Myślałam, że popłaczę się ze śmiechu. 
- Możesz iść spać. Ja się położę na kanapie. Jakby coś się działo, zawołaj. - Nie wytrzymałam już. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Na jego twarz wkradł się lekki rumieniec.
- Dziekuję. Dobranoc. - Powiedziałam i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i wybuchnęłam śmiechem. To było przeurocze. Przebrałam się i położyłam spać.
W nocy obudził mnie trzask. Szybko wstałam i wyszłam z pokoju. Na podłodze zauważyłam zwiniętego w kulkę i trzęsącego się ze strachu Bambama. Podbiegłam do niego i przykucnęłam.
- Bambam, co się stało? - Po usłyszeniu mojego głosu podniósł głowę i rzucił się na mnie.
- Noona, mogę spać z tobą? - Wiedziałam, że tak będzie.
- Chodź. - Pomogłam mu wstać i zaprowadziłam do swojego pokoju. Położyliśmy się plecami do siebie i przykryliśmy kołdrą. Po chwili poczułam, że przytula mi się do pleców. Odwróciłam się w jego stronę, a ten od razu wtulił się w moje ciało.

*Mama POV *
- Kochanie, śpisz jeszcze? – Zapytałam, wchodząc do domu.
- Zapewne śpi. Nie budźmy jej. - Oznajmił mój mąż.
- Śpi? Jak to możliwe, że śpi, skoro ktoś jest? - Wskazałam na męskie buty i kurtkę, wiszącą na wieszaku. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni i ruszyliśmy do pokoju, w którym najprawdopodobniej znajdowała się nasza córka. Uchyliliśmy lekko drzwi i zauważyliśmy ją leżącą… Z chłopakiem.
- Bambam... - Westchnęłam.
- A kto inny? Myślisz, że nasza córka przyprowadziłaby do domu chłopaka innego niż Bambam? - W sumie miał rację. Nigdy nie widziałam jej z innym. Zawsze wszystkich od siebie odpychała. Dla niej liczył się tylko on. Kiedy spytałam, czemu nie ma innych znajomych, odpowiedziala : „gdybym miała innych znajomych, nie miałabym czasu dla Bambama.” Strasznie o niego dbała. Przymknęłam drzwi i zeszliśmy do salonu. 

*Mój POV *
Rano obudził mnie jakby ciepły wietrzyk otulający moja szyję. Otworzyłam oczy i dostrzegłam tą uroczą istotkę, przytulającą się do mnie. Głaskałam go delikatnie po głowie. Jego włosy były takie puchate i miłe w dotyku. Lubiłam się nimi bawić, a on nie miał nic przeciwko. Chłopak poruszył się lekko, dając znak, że już nie śpi.
- Wstawaj, śpiochu. - Szepnęłam. Ten tylko mruknął coś, powiercił się i leżał dalej. Nie miałam wyjścia. Dmuchnęłam mu prosto do ucha. Baambam , jak na zawołanie usiadł na baczność, lecz po sekundzie rozluźnił się i chwycił za ucho.
- Nie musiałaś tego robić. Chciałem jeszcze pospać... - Wystękał naburmuszony.
- Musiałam. Wyglądałeś zbyt słodko. - Na te słowa posmutniał lekko. Ale dlaczego? Przecież nigdy mu nie przeszkadzało, jak nazywałam go słodkim czy uroczym...
- Nie jestem słodki. – Szepnął. - Jeszcze ci to udowodnię.

*3 lata później *
- Siema. Głodny jestem, masz coś do jedzenia? – Zapytał, pakując się jednocześnie do mojego mieszkania.
- Bambam! Buty chociaż zdejmij. Dopiero co posprzątałam... – Wybełkotałam, zawiedziona tym, że znowu będę musiała odkurzać. Ona natomiast zignorował moją prośbę i ruszył do lodówki.
- Kunpimok Bhuwakhul! - Wydarłam się na cale gardło. Chłopak spojrzał na mnie najwyraźniej przestraszony. Dobrze wiedział, że jak używam jego prawdziwego imienia, to znaczy, że jestem naprawdę wkurzona i nie ma ze mną żartów. Posłusznie odłożył parówkę na stół i poszedł zdjąć buty, po czym wrócił i stanął przede mną ze spuszczoną głową. – Przepraszam, Noona. - Powiedział i spojrzał na mnie spod tej swojej czarnej grzywki. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że w 3 lata z mojego uroczego, kochanego, młodszego braciszka wyrosło TO. Westchnęłam ciężko i poczochrałam go po włosach.
- Wybaczam.
- Dzięki, Noona!- Rzucił się na mnie. Tak właściwie, to tylko część jego się zmieniła. Dalej potrafił być taki, jak kiedyś, ale po chwili wracał.
- KYAAA! Bambam, jesteś taki uroczy! - Przyciągnęłam go bliżej siebie. Po moich słowach poluźnił uścisk i odsunął się ode mnie. 
- Nie mów tak. Czemu jestem dla ciebie zawsze uroczy? Ja nie jestem taki. – Powiedział całkiem poważnie. Zachichotałam i uderzyłam go lekko w ramię.
- Dla mnie zawsze będziesz moim małym, kochanym Bambamem - Szepnęłam mu do ucha i mijając chłopaka, ruszyłam do salonu. Bambam przez chwile stał, po czym szybkim krokiem poszedł za mną. Miałam siadać, ale on odwrócił mnie przodem do siebie.
- Nigdy... - Zaczął. Nie wiem, jaką miał minę, bo wzrok zwrócony miał w podłogę. - Nigdy więcej tego nie mów. Nigdy więcej mnie tak nie traktuj. - Podniósł głowę. Minę miał, jakby był zły, ale oczy przepełnione były smutkiem i zawiedzeniem. - Udowodnię ci to. Daj mi tydzień. Nie! Cztery dni. Daj mi cztery dni, a zmienisz zdanie. - Zmartwiłam się trochę. To musiało go naprawdę urazić. Ale ja naprawdę nie chciałam, by Bambam się zmieniał. Sama myśl, że może wpaść w złe towarzystwo, że może mnie zostawić, znaleźć dziewczynę.... Strasznie się tego bałam. Może byłam zazdrosna? Tak. To na pewno to. Nie chciałam stracić tak bliskiej dla mnie osoby. Z czasem zaczęlibyśmy się od siebie oddalać, aż, w końcu, bylibyśmy jak dwie nieznane sobie osoby. Nie. Tak nie może być. Ale wiedziałam, że tak, czy siak ożeni się, założy rodzinę i zapomni o mnie. Bo kto mógłby wytrzymać tak przez cale życie z jedna osoba? No, ale gdybym się nie zgodziła, byłby smutny. 
- Zgoda. - Powiedziałam, a na jego twarz zawitał lekki uśmiech.
- Ok! Ubieraj się. - Powiedział. Popatrzałam na niego, jak na głupka.
- Po co?
- Jak to: po co? Idziemy ci to pokazać. Zabieram cię w pewne miejsce. - Zamrugałam kilka razy, po czym poszłam na górę się ubrać.

Dotarliśmy do wesołego miasteczka. Na początku odwiedziliśmy Dom Strachów. Wcale nie było tak strasznie. Nawet Bambam wystraszył się tylko jednej rzeczy. Następnie poszliśmy na kilka kolejek. Była taka, co na początku jedzie tyłem pod górkę, a potem, nagle, puszcza i strasznie szybko jedzie na przód, robiąc pętle, jadąc do góry nogami, itd. Krótka, ale fajna. Ogółem spędziliśmy całkiem miły dzień. Był miły, do czasu.
- Bambam? To ty? Ale się zmieniłeś. Ledwo cię poznałam - Stanęła przed nami dziewczyna. 
- Sooyoung? C-co ty tu robisz? - Wydukał cicho ze spuszczoną głową. Skądś ją kojarzyłam, ale skąd? I w pewnym momencie zapaliła się żarówka. To była Sooyoung, dziewczyna, przez którą tak bardzo cierpiał.
- A co można robić w wesołym miasteczku? - Zaśmiała się i klepnęła go lekko w ramię. - Może pójdziemy cos zjeść? Pogadamy, powspominamy stare czasy i tak dalej. Co ty na to? - Chwyciła go pod ramie. Chciał coś powiedzieć, ale nie miał na tyle odwagi. Stała przed nim osoba, którą kochał, a ta tylko się nim zabawiła. Musiałam coś zrobić. Nie mogłam na to patrzeć. Wyszarpałam go z jej uścisku.
- Chodź, Bamie. Obiecałeś, że pójdziemy na Diabelski Młyn. - Zdezorientowany popatrzył na mnie. - To my już spadamy, narka! – Krzyknęłam, gdy już odchodziliśmy. Zaciągnęłam go za jakiś budynek tak, żeby nikt nie widział. Chłopak stał chwilę ze spuszczoną głową, po czym wyszeptał cichutkie „dzięki, Noona”. Pogłaskałam go po policzku.
- Nie masz za co. Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Nie ważne, co się stanie, pomogę ci. I, jakby coś się działo, to zawsze możesz się mną poratować. Rozumiesz? - Pokiwał głowa na ‘tak’ i przytulił się do mnie.

Do domów wróciliśmy dość późno. Od razu wzięłam prysznic i położyłam się spać.

*Puk Puk*
„Ciekawe, kogo niesie przed południem.” - Zapytałam sama siebie w myślach i podeszłam otworzyć drzwi. Kogo w nich zobaczyłam? Bambam’a. Bo kto przychodzi w odwiedziny o 9-tej rano? Wpuściłam go do środka. Moja mama od razu do niego podleciała, jakby był jakimś k-pop’owym idolem. Strasznie go uwielbiała. Sądziła, że ma na mnie dobry wpływ i w ogóle. Walnęłam się na kanapę i załączyłam jakaś kreskówkę.
- Zajęłabyś się gościem. – Powiedziała rodzicielka.
- Po co? Przecież sam dobrze wie, co gdzie jest. Sam mógłby się obsłużyć.
No właśnie. Zna każdy zakamarek mojego mieszkania. Większość czasu spędza u nas, nie u siebie. Nie żeby jakoś specjalnie przeszkadzało mi to, że codziennie do nas przychodzi, ale poważnie, mógłby się zająć sobą, a nie, że ja mam mu usługiwać. „Noona, zrobisz mi coś do picia?”, „głodny jestem, jest coś do jedzenia?” i tak ciągle... 
- Nie mam już do ciebie sił... - Westchnęła - My z tatą wychodzimy. Wrócimy dopiero jutro, bo zaraz po pracy jest jakaś impreza. Pa.
Wyszli. Czas dla siebie? Nie. Wylegiwanie się? Nie, to nie dla mnie. A czemu? Bo do mojego domu zawitał „gość”. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni, w celu zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Szczerze, to na nic nie miałam ochoty. Cóż... Każda kobieta przynajmniej raz w miesiącu przeżywa katusze, a po tygodniu męczarni następuje ‘odrodzenie’. Ja akurat zamiast bólu mam strasznie zły humor. Normalnie bez kija nie podchodź. 
Zaczęłam robić sobie płatki. Do kuchni wszedł Bambam. Stal i uważnie przyglądał się moim ruchom. Po zrobieniu sobie śniadania, poszłam do salonu i ułożyłam się wygodnie na miejscu mojego wcześniejszego pobytu. Chłopak poszedł za mną. Cały czas się gapił.
- A tobie co? Dziewczyny na oczy nie widziałeś? - Zapytałam z lekkim sarkazmem. 
- Noona, obejrzmy film. - Rzucił. Wstałam i od niechcenia załączyłam pierwszy lepszy film. Rozwaliłam się na kanapie, zostawiając Bambamowi dosłownie kawałeczek, żeby sobie usiadł. Oglądaliśmy w ciszy. Mimo że, wypadło na komedie, nie zaśmiałam się ani razu. Takiego poker face’a nigdy nie widzieliście. 
- Noona, pójdziemy później do parku? - Zapytał.
- Nie mam ochoty.
- A na lody chociaż?
- Na lody mam. Możesz przynieść mi czekoladowe.
- Ehh... Co ja z tobą mam... – Westchnął. - Mam rozumieć, że z normalną tobą widzę się dopiero za siedem dni?
- Bingo. To przyniesiesz mi te lody, czy nie? O! I kup mi od razu piwo.
- Lody ci kupie, ale o alkoholu możesz zapomnieć. – Oznajmił, zakładając buty.
- Racja... Tobie nie sprzedadzą... Czekaj, idę z tobą. - Wstałam, ale zaraz wróciłam na miejsce z powodu strasznego bólu brzucha. Jęknęłam i skuliłam się w kulkę.
- Co się stało? - Podbiegł do mnie, przerażony.
- Brzuuuuuuch! - Wystękałam.
- Leż, a ja kupię ci jakieś lekarstwa. Zaraz wrócę. - Wybiegł z mieszkania jak poparzony. I co ja mam teraz robić? Bambama trochę nie będzie, bo najbliższa apteka jest 20 minut drogi stąd. Postanowiłam, że się prześpię. Udało się po 10 minutach.

*Bambam POV*
Pójście po leki, a następnie jeszcze zajście do sklepu po lody dla ___ zajęło mi godzinę. Gdy wróciłem ____ spała. Wyglądała tak słodko. Ani mi się śniło jej budzić. Przyglądałem się jej uważnie. Moją uwagę przykuły jej malinowe usta. Powoli zbliżałem swoja twarz do jej. Delikatnie musnąłem jej wargi i szybko się odsunąłem. Miałem ochotę zrobić to jeszcze raz, ale balem się. Balem się, że może się o tym dowiedzieć. Dowiedzieć się, że ją kocham. Nie jak przyjaciółkę, czy członka rodziny. Kocham ją bardziej, niż powinienem. Nie powiem jej tego. Nie chcę. Boje się. Może się na mnie zawieść. Ale boli mnie to, że nie traktuje mnie na poważnie. Zawsze mówi, że jestem uroczy, ale nigdy jeszcze nie powiedziała ze jestem męski. Przecież staram się najbardziej, jak mogę. Czy to nie wystarczy? No cóż... Mówi się trudno. Przynajmniej mogę trwać u jej boku, jako przyjaciel.
Załączyłem sobie kolejny film, bo tamten się skończył i usiadłem w fotelu. W pewnym momencie moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie i po chwili już spałem.

*Moj POV*
Rano obudziło mnie szturchanie w ramię. 
- ___, Bambam. Wstawajcie. Nie musicie iść do szkoły? - Zapytała mama. - Jest już prawie ósma.
Ósma? Zerwałam się z kanapy i spojrzałam na zegarek. Zaraz zaczną się lekcje, a my wylegujemy się w najlepsze.
- Wstawaj! - Krzyknęłam i rzuciłam poduszka w Bambama. Ten zdziwiony popatrzył na mnie, a następnie na moja mamę i zegarek.
- Noona, ja pójdę do domu się przebrać i w ogóle, a ty, jak skończysz, przyjdź pod mój dom. - Wybiegl z mieszkania jak poparzony. Najszybciej, jak tylko mogłam, umyłam się, ubrałam mundurek, spakowałam się, chwyciłam śniadanie do ręki i wyszłam. Gdy dochodziłam do domu przyjaciela, ten już wychodził. Biegiem ruszyliśmy do szkoły. Trochę to było męczące, bo szkoła jest dość daleko. Spojrzałam na zegarek. Lekcja trwała już pól godziny. Drzwi od Sali były otwarte. Delikatnie wychyliłam głowę, żeby zobaczyć, co robi nauczyciel. Akurat stał tyłem do klasy i pisał coś na tablicy. Pokazałam Bambamowi, żeby robił to, co ja. Zaczęłam wchodzić do klasy tyłem, tak żeby wyglądało, jakbym wychodziła (wiecie, o co chodzi XD). Dałam kolegą i koleżanką z klasy znak, żeby byli cicho.
- Ehem, Ehem... - Odchrząknął nauczyciel. Kurde. Nie udało się. - Proszę wrócić na swoje miejsca, pani ___ i panie Bhuwakhul. Do dzwonka jeszcze trochę. Proszę wytrzymać. - A jednak się udało.
- Dobrze. Przepraszamy. - Ukłoniłam się lekko i pociągnęłam Bambama na miejsce. Przybiliśmy sobie piątkę.
- Dobra. Kto rozwiąże to równanie? – Cisza. - Ok... Skoro nikt się nie zgłasza, to sam kogoś wybiorę. Niech bedzie... ___. Zapraszam. - Powiedział nauczyciel i wystawił w moja stronę kredę w ręce. Wstałam i ruszyłam w kierunku tablicy. Stałam przed nią, jak kołek, ponieważ nie rozumiałam zupełnie nic. 
- Pani ___. Chce pani kiblować kolejny rok, czy weźmie się pani w końcu za siebie? 
Dobrze słyszeliście. Raz nie zdałam. Pan z matematyki nie przepuścił mnie do następnej klasy i dzięki temu znów jestem w pierwszej. Ale przynajmniej mogę spędzać więcej czasu z Bambamem.
Na przerwie podszedł do nas Yugyeom. 
- To było niezłe, ale następnym razem się nie spóźniajcie, bo nie obiecuję, że was nie wydam. - Yugyeom to straszny pupilek nauczycieli. Nikomu nie odpuszcza i za każdy, nawet najmniejszy błąd, nadaje nauczycielowi. Tylko ja i Bambam mamy takie przywileje, że nam się nie obrywa, bo to tez nasz przyjaciel, ale z nim spędzamy dużo mniej czasu. 
- Taa... Dzięki. - Uśmiechnęłam się do przyjaciela. Gdy z nim rozmawiałam, zauważyłam, że Bambam gdzieś zniknął. Zaczęłam się rozglądać, ale nigdzie go nie było. Nigdy ode mnie nie odchodził, więc troszkę się zmartwiłam. Może jakieś gnojki go gdzieś zaciągnęły, żeby się nad nim znęcać? 
- Yugyeom, ja już idę, cześć. - Pożegnałam się i ruszyłam korytarzem. Zaczęłam się rozglądać po wszystkich zakamarkach. Weszłam nawet do męskiej toalety. Pytałam każdego, czy go czasami nie widzieli. Dowiedziałam się, że ktoś go widział, jak szedł na dach z jakąś dziewczyną. Trochę się uspokoiłam wiedząc, że nikt go nie skrzywdził. Poszłam na dach. Uchyliłam lekko drzwi i ujrzałam mojego przyjaciela z największą dziwką z naszej szkoły. To nie tak, że naprawdę nią jest, ja jej po prostu strasznie nie lubię. To, że ma bardzo ładną twarz, nie znaczy, że może znęcać się nade mną. Nikt właściwie nie wiedział, że mi to robi. Nawet on. Usłyszałam tylko, jak Bambam mówi: „Przepraszam, ale mam już kogoś.”



poniedziałek, 20 czerwca 2016

!!!

 Moi drodzy. Jak widac znowu przestalam wrzucac opowiadania i wgl. Ale dlatego, ze teraz pracuje nad takim jednym ktory pisze sie juz miesiac. Jest to opowiadanie z Bambam'em z Got7. To chyba bedzie najdluzsze. Mam napisana dopiero polowe a jest juz dluzsze od tego opowiadania z Jackson'em. Nie wiem czy nie zrobic go na rozdzialy... hmmm... no nic. To na tyle ^^ 



PS. I prosze dawajcie komentarze T.T

czwartek, 26 maja 2016

+18 HunHan - EXO (Luhan x Sehun)

CZESC CZESC I CZOLEM!!! Moi kochani mam dla was taki krociutki oneshot z moim kochanym Hunhanem ^^ Tak jak pisalam, dodalam jakis XD Moze nie jest idealny i jakos szczegolnie ciekawy, ale jesli macie ochote na jakis yaoi +18 to moze sie wam spodobac. Ogolnie jest to moje pierwsze opowiadanie homo i bardzo staralam sie w napisaniu go, ale lepiej wychodzi mi czytanie takich niz pisanie. ;p No. Mam nadzieje ze nie bedzie zybt nudny i wogole. Napiszcie swoja opinie w komentarzu, a teraz zycze milego czytania.
PS. Przepraszam za bledy XD


Lezalem, ciagle wpatrujac sie w spiacego jeszcze chlopaka obok mnie.
Byl piekny. Jego dlugie wlosy opadajace delikatnie na czolo i lekko zarumieniona twarz... To wszystko bylo takie urocze. Pomimo tego, ze na codzien nie robi za duzo aegyo, to i tak ma go w sobie mnostwo. Ucalowalem jego malinowe usta i ruszylem do kuchni.
Zaczalem robic sniadanie. Kroilem warzywa, gdy nagle poczulem rece oplatajace mnie w pasie.
- Sehunieee~ moge zrobic sniadanie? - zapytalem, ale chlopak nic sobie z tego nie zrobil i jeszcze bardziej przycisnal mnie do siebie. Westchnalem i odwrocilem sie do niego przodem. Ten nadal trzymajac mnie w pasie, ucalowal namietnie me usta. Jeknalem delikatnie, gdy jego dlonie znalazly sie na moich posladkach.
- Nie teraz. Najpierw sniadanie - odepchnalem go lekko i powrocilem do czynnosci z przed chwili.  Sehun jeknal z niezadowolenia i usiadl na krzeslie ciagle mi sie przygladajac. Nie powiem, dziwnie sie czulem. Gdy skonczylem robic sniadanie, polozylem je naprzeciw chlopaka, lecz ten nawet nie zwrocil na to uwagi tylko ciagle na mnie patrzyl. Zignorowalem to i zaczalem jesc. Sehun nawet nie ruszyl przygotowanego przeze mnie posilku.
- kochanie, co jest we mnie tak ciekawego, ze nawet nie spojrzales na talerz z jedzeniem?- zapytalem opierajac glowe o reke
- wszystko. Poprostu nie moge sie na ciebie napatrzec. - prychnalem smiechem. Wstalem i podszedlem do Sehuna. Usiadlem na nim w rozkroku tak, ze siedzielismy do siebie twarzami. Rece zarzucilem mu na szyje i lekko otarlem sie o jego krocze, dajac mu znak, ze ma zrobic kolejny krok. Chlopak odrazu zrozumial o co mi chodzi i chwycil mnie za tylek zlaczajac w tym czasie nasze usta w pocalunku. Przyciagnal mnie jeszcze blizej siebie zmniejszajac przestrzen miedzy nami do minimu. Przejechal jezykiem po mojej wardze. Uchylilem usta, a Sehun wtargnal do srodka penetrujac cale wnetrze. Nasze jezyki walczly ze soba. Nagle reka Sehuna wjechala pod moja koszulke gladzac delikatnie moje plecy i co chwile wracajac na brzuch. Znowu otarlem sie o niego. Najwyrazniej bardzo mu sie to spodobalo, bo szybko ztwardnial. Nie cackal sie i juz po chwili moja koszulka lezala na ziemi. Zaczal piescic moje sutki a ja po raz kolejny jeknalem z podniecenia. 
- Sypialnia. - wyszeptalem. On jak na zawolanie podniosl mnie za posladki, a ja oplotlem nogi wokol jego talii. Po drodze ledwo nie rozwalilismy mieszkania. Wszedl do sypialni i kopnal za soba drzwi w celu zamkniecia ich. Delikatnie polozyl mnie na lozku i zdjal z siebie koszulke. Moim oczom ukazl sie idealnie wyrobiony abs. Widzialem go juz tyle razy bez koszulki, ale do tej pory nie przestawal mnie ten widok zadziwiac. W ulamku sekundy lezelismy juz zupelnie nadzy. Sehun porobil mi malinki na calym ciele, lecz na jednej zassal sie wyjatkowo mocno, a szczegolnie to po lewej stronie mojej klatki piersiowej. Gdy skonczyl oblizal ja delikatnie i spojrzal gleboko w moje oczy.
-  Lulu, pamietaj to... Jestes tylko i wylacznie moj. Nikt nie moze cie ode mnie zabrac. Ty... zawsze bedziesz tutaj - wzkazal palcem na swoje serce, poczym na zrobiona przed chwila malinke - I mam nadzieje ze ja tutaj. 
Usiadlem i przytulilem sie do niego. Te slowa mnie wzruszyly. Szczerze to zadko mowil mi ze mnie kocha, a tego to jeszcze nie powiedzial nigdy. Momentalnie zaczalem plakac.
- Kochanie, dlaczego placzesz? Czy powiedzialem cos zlego? - odsunal sie poglaskal delikatnie po policzku scierajac jednoczesnie slone lzy z mojej twarzy.
- Poprostu jestem szczesliwy. Kocham cie. - Siedzial chwile w bezruch ale zaraz sie ocknal i rzucil na mnie tak, ze spowrotem lezelismy. 
- Tez cie kocham Luchanie - wyszeptal mi do ucha
Znowu zaczelismy sie calowac, tylko teraz duzo delikatniej. Sehun wsunal we mnie jeden palec by moc nim po chwili poruszac. Za chwile dolozyl drugi i trzeci.
- Juz... Starczy - oznajmilem, a chlopak zastapil palce czyms znacznie wiekszym. Na poczatku poruszla sie powoli, ale po chwili przyspieszyl do maximum. Ciala pod wplywem dotyku ukochanej osoby az parowaly, a nasze jeki wypelnialy cale mieszkanie.
- Luhan... Ja zaraz dojde. - wystekal i pochwili poczulem jak cieply plyn wypelnia moje wnetrze. Zaraz po nim doszedlem i ja spuszczajac sie nam na brzuchy. Sehun wyszedl ze mnie i polozyl sie obok mnie. Polozylem glowe na jego ramieniu, a po chwili zasnalem.






czwartek, 19 maja 2016

To co kocham 5 (BTS) - koniec

  Cala noc nie umialam spac. Myslalam o tym, co sie stalo. Postanowilam, ze porozmawiam z Jungkook'iem na temat z tego, co sie stalo dzien wczesniej.
- Jungkook? Jestes tam? - nie uslyszalam odpowiedzi, wiec weszlam do pokoju. Chlopaka nie bylo nigdzie, ale zauwarzylam kartke na jego lozku.
" Musicie mi wybaczyc. Odchodze na jakis czas, bo nie moge przebywac w tym domu z powodu tego, co zrobilem. Nie wiem czy jeszcze wroce. Trzymajcie sie i dajcie z siebie wszystko na nastepnym koncercie. "
Nie moglam uwierzyc, ze Kookie odszedl. Zeszlam na dol do chlopakow, ktorzy jedli sniadanie. Zaplakana polozylam kartke na stol, na ktorym spozywali posilek
- co to jest? I tak wogole to dlaczego placzesz?! - zapytal Namjoon
- Kookie... - nie powiedzialam nic wiecej poprostu wskazalam kartke palcem. po przeczytaniu tego, wszyscy spogladali to na siebie to na mnie. W pewnym momencie wstal Hoseok, podszedl do mnie, wytarl z moich oczu lzy i przytulil
- nie placz... na pewno wroci - powiedzial to, a reszta zespolu podeszla do mnie i zaczeli mnie pocieszac
- wiesz moze dlaczego odszedl? - cisze przerwal Jin. Nie chcialam mu odpowiadac na to pytanie - prosze. Jesli wiesz, to powiedz. Musimy znac powod jego odejscia, zeby moc go sprowadzic spowrotem
- wczoraj gdy razem z V mnie wystraszyli, poszlam na gore oczekujac przeprosic... wtedy Kookie wyciagnal mnie za drzwi i.... i mnie p-pocalowal... - ostatnie slowo wypowiedzialam ledwo slyszalnie. Przez chwile patrzyli na mnie z niedowierzaniem
- jestes pewna ze to z tego powodu?
- tak... co innego mogl wczoraj zrobic?
- no nie wiem... ale miejmy nadzieje, ze jednak wroci...
  Od odejscia Jungkooka minal miesiac. Przez ten czas wszyscy chodzili jacys smutni. Widac bylo, ze bardzo ich to poruszylo... Mnie to tez nie bylo obojetne, nocami plakalam. Nie moglam uwierzyc ze odszedl. 
Dzisiaj BTS mieli swoj pierwszy koncert bez Kookiego. Bylo im ciezko sie przygotowywac bez niego. Caly czas mysleli, ze jeszcze ped koncertem, maknae wroci i zacznie znowu z nimi trenowac, ale to sie nie wydarzylo. 
Gdy mieli juz wchodzic na scene, w tlumie zobaczylam znajoma twarz, a byl to nie kto inny jak Jungkook. Powiedzialam to chlopakom, ale oni tylko spojrzeli na siebie i wyszli na scene. Na srodek sceny wyszedl RapMon
- Nim zaczniemy, chcialbym cos powiedziec. Jak widzicie nie ma z nami na scenie Jungkooka. Powiedzial ze odchodzi, ale jakos mu to nie wyszlo, skoro przyszedl obejrzec, jak jego zespol daje z siebie wszystko bez najpotrzebniejszego czlonka - w tym momencie lekko sie zasmial - Jungkook... Prosze cie, abys po obejrzeniu tego wystepu przemyslal wszystko jeszcze raz i wrocil do nas. Bardzo sie o ciebie martwimy. Bez ciebie jest nam ciezko, smutno, nudno... Tesknimy i nie tylko my. Kochamy cie mlody, a ten wystep jest specjalnie dla ciebie! Jedziemy chlopaki! - widzialam ze zostal poruszony tymi slowami, nawet sie troche rozplakal.
Gdy skonczyli grac zeszli na backstage i czekalismy az przekroczy prog zeby wrocic. Wpatrywanie sie w drzwi jak glupki nie poszlo na marne, bo po chwili ujrzylismy naszego przyjaciela. Od razu sie na niego rzucilam
- nie zostawiaj nas nigdy wiecej ty glupku! - ryczalam wtulona w niego - naprawde sie martwilam... odchodzilam od zmyslow przez ciebie.
- przepraszam... - uslyszalam w odpowiedzi jego slodziutki glos. Ztesknilam sie za tym glosem, byl taki... kojacy - Emilia?
- tak?
- mozesz gdzies ze mna pojsc?
- ale teraz? Moze najpierw porozmawiaj z chlopakami i ich przepros - spojrzalam na chlopakow. Usmiechali sie z ucha do ucha
- spoko, nami sie nie martwcie. Poprostu idzcie - oznajmil Yoongi. Popatrzylam Kookiemu w oczy
- dobrze... mozemy isc - wyciagnal mnie z budynku. Poszlismy na tyly, bo tam nikt nam nie mogl przeszkodzic. Gdy stanelismy, przytulil sie do mnie. 
- przepraszam... tak bardzo cie przepraszam... - slyszalam wydobywajace sie z jego ust slowa - naprawde przepraszam... nie chcialem cie martwic, poprostu po tym co zrobilem, myslalem ze mnie znienawidzisz... wybacz mi - plakal. Kiedy on sie tak zmienil?
- jak moglabym cie nienawidziec? Oczywiscie ze ci wybaczam, ale naprawde sie o ciebie martwilam... - dalej stalismy przytuleni
- przepraszam, juz nigdy wiecej nie zrobie niczego, przez co mialabys sie o mnie martwic.
- dobra, nie przepraszaj juz... Przeciez powiedzialam, ze wybaczam - jeszcze przez jakis czas tak stalismy, bez slowa.
- ale gryzie mnie jedno...
- co takiego?
- dlaczego z poczatku byles taki oschly i dokuczales, potem mnie pocalowales, a teraz jestes taki... mily? 
- to nie tak... troche glupio mi o tym mowic...
- no powiedz - westchnal gleboko
- pamietasz kiedy podeszlismy wtedy do kregu otaczajacych cie ludzi?
- tak pamietam
- chlopaki na poczatku powiedzieli zeby poprostu odejsc, ale to ja ich tam zaciaglem... przez luke w widowni ujrzalem piekna dziwczyne, do tego nasza fanke... rzucilas mi sie w oczy od samego poczatku... gdy chlopki rzucili propozycja zebys z nami zamieszkala, zaczalem sie zachowywac nie za fajnie, bo nie chcialem zebys uznala mnie za jakiegos dziwaka, ktory zakochuje sie w nowo poznanej dziewczynie. Ale w koncu nie wytrzymalem i musialem cie pocalowac... wiem ze moje zachowanie bylo glupie i naprawde przepraszam...
- ale ty jestes glupi... - zlaczylam nasze usta w pocalunku. Byl wypelniony uczuciami, wygladalismy jak dwoje zakochanych, ktorzy spotkali sie po roku rozlaki. Lzy ciekly nam po policzkach. Bylismy naprawde szczesliwi. Odsunelismy sie od siebie
- Nie moglabym uznac cie za dziwnego tylko dlatego, ze zakochales sie od pierwszego wejrzenia. Myslisz ze ja tak nie mialam? Za kazdym razem, jak widzialam cie na zdjeciu czy video, wzdychlam jak do kazdego innego idola, ale gdy stanelam z toba twarza w twarz, moje serce zabilo jak nigdy dotad. Kocham cie Kookie.
- chcesz zostac moja dziewczyna? - nie wiedzialam co mam odpowiedziec, wyskoczyl z tym tak nagle
- t-tak... z checia - zawiesilam mu sie na szyji i cmoknelam lekko usta.
- wracamy? Zapewne czekaja na nas
- tak, chodzmy - wzial mnie za reke i szczesliwie wrocilismy do chlpakow.
- i jak poszlo? Wybaczyliscie sobie? - zapytal Tae. Spojrzlismy na siebie z usmiechem na ustach po czy unieslismy w gore nasz spelcione ze soba donie, a Kookie na dodatek pocalowal mnie w policzek. Po pomieszczenie rozniosly sie krzyki i oklaski
- Gratuluje! Wiedzialem ze tak bedzie! Dawaj kase Jimin! - krzyczal Namjoon. Podszedl do nas Jin
- Szczescia zycze. Jungkook. Opiekuj sie nia dobrze i ani waz doprowadzic nasza przyjaciolke do placzu, bo pozalujesz od wszystich. - wszyscy staneli za Jinem i przytakleneli glowami. Jungkook obial mnie w talii 
- bede o nia dbac. Nie martwcie sie.
Po powrocie do domu, postanowilismy obejrzec jakis film. Chlopaki zaproponowali horror chociaz wiedzieli ze ich nienawidze. No ale co moglam zrobic jak siedem par oczu gapilo sie na mnie blagalym wzrokiem tak, jakbym miala ostatnia kromke chleba na swiecie. Zgodzilam sie, ale pod warunkiem ze bedzie to malo straszny film. Rozsiedlismy sie wygodnie na kanapie, na podlodze i na krzeslach, bo niestety na jednej kanapie bysmy sie wszyscy na raz nie zmiescili. Film sie zaczal. Po tytule winikalo ze nie bede mogla spac gdy go obejrze. Tak tez sie stalo. Lezac w lozku nie moglam zasnac, bo co chwile slyszlam jakies dzwieki. Nie wytrzymalam. Wstalam, ubralam kapcie i wyszlam z pokoju. Szlam wzdloz korytarza odwracajac sie to w te strone to w te. Zatrzymalam sie na koncu, przy ostatnich drzwiach. Weszlam do pokoju i zamknelam za soba drzwi. Na lozku zauwarzylam mojego spiacego chlopaka. Wygladal uroczo. Szturchnelam go lekko w ramie
- Kookie... Obudz sie... - szturchanie nic nie dalo wiec zaczelam mowic coraz glosniej - Jungkook, prosze obudz sie...
Nagle cos zlapalo mnie za reke i wciagnelo do lozka. Wystraszyalam sie tak ze az pisknelam
- co sie stalo kochanie? Czemu jeszcze nie spisz? - przecieral zaspane oczy
- przepraszam ze cie obudzilam, ale...
- ale boisz sie po filmie? - przerwal mi
- tak... nie moglam zasnac... chcialam zapytac czy moge spac z toba? - siedzialam ze spuszczona glowa
- Ehh... ty nie powinnas sie pytac tylko poprostu przyjsc i polozyc sie obok mnie. Domyslalem sie ze nie bedziesz moga zasnac przez ten glupi film J-hopa... - podrapal sie po glowie i spojrzal na mnie - no kladz sie pod koldre. Co tak siedzisz?
Zrobilam tak, jak mowil. Polozylam sie i przykrylam koldra. Zamknelam oczy by moc zasnac i poczulam jak cos oplata moje cialo. Jungkook przytulil mnie do siebie. Lekko sie zarumienilam, bo skaplam sie, ze ten nie ma koszulki, ale szybko sie uspokoilam i wtulilam w jego tors po czym zasnelam.
Rano obudzilo mnie trzasniecie drzwiami. Do pokoju Kookiego wparowal Suga.
- Mlody! Emilia zniknela! Jak wyszedlem z pokoju to widzialem ze drzwi z jej pokoju sa otwarte, ale jej nie bylo w srodku i potem przeszukalem caly dom ale~ - przerwal mu Jungkook
- Nie histeryzuj tak... jest cala i zdrowa, widzisz? W nocy nie mogla spac bo wystraszya sie tego glupiego filmu i przyszla do mnie. - Yoongi jeszcze przez chwile sie gapil z otwarta geba, az w koncu sie otrzasnal.
- a-a.... okej... to, ja ide - szybko wyszedl z pokoju.
- Co za czlowiek... zeby wparowac komus z rana do pokoju i wszystkich budzic... - dodalam rozciagjac sie
- Dzien dobry ksiezniczko - usmiechnal sie i pocalowal mnie w policzek
- Dzien dobry ksieciu - odpowiedzialam i rzucilam sie na niego calujac. lezalam na nim, a ten glaskal mnie po glowie
- jak sie spalo?
- bardzo dobrze, jestes taki cieply... mozemy jeszcze chwile polezec? prosze...
- no nie wiem, nie wiem... Moze jezeli cos dostane?
- jak chcesz, to moge ci zrobic omlet - parsknelam smiechem
- liczylem na cos innego, ale tez moze byc - ucalowal mnie w czolo i lezelismy dalej...








A wieeec~ ostatni! >.< jesli przeczytales, zostaw slad w postaci komentarzu ;) Mysle, ze za niedlugo bedziecie mogli zamawiac opowiadania i scenariusze. ^^